Inwentorka z pasją. Rozmowa z Justyną Miller
Justyna fizjoterapeutka z wieloletnim doświadczeniem to źródło wszystkich naszych koncepcji wspierających rozwój malucha. O poranku zabiegana mama Maksa i Poli, w trakcie dnia aktywna fizjoterapeutka pracująca w fundacji z dziećmi wymagającymi rehabilitacji, po godzinach instruktorka chustonoszenia i konsultantka fizjoterapeutyczna dla rodziców, a od niedawna jedna z osób tworzących Say Mommy. Justyna w pracy z dziećmi łączy profesjonalizm z właściwym podejściem do dzieci – jest ciepła i otwarta. To wszystko sprawia, że dzieci czują się przy niej swobodnie i bezpiecznie.
Ukończyła fizjoterapię na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi i liczne kursy. Pracę z dziećmi rozpoczęła już na studiach. Mówi o sobie „terapeuta koncepcji NDT Bobath”, ale jest otwarta na wiedzę i różne podejścia, co łatwo zauważyć przeglądając jej dorobek.
Jak sama siebie określasz?
Myślę, że w pielęgnacji dzieci typowych staram się być obserwatorem i towarzyszem, który podąża za dzieckiem i toruje mu drogę do swobodnego rozwoju i doświadczania.
Kiedyś planowałaś być pediatrą. Nie żałujesz, że twoja ścieżka zawodowa potoczyła się inaczej?
Jestem fizjoterapeutą dziecięcym, bo lubię być w relacji z dzieckiem, tworzyć ją, patrzeć jego oczami i konfrontować jego perspektywę ze swoim doświadczeniem. Mogę obserwować jego postępy. W roli pediatry, nie byłoby to takie łatwe, miałabym bardziej ograniczony kontakt z dziećmi. A ja po prostu lubię widzieć ich uśmiechy, jak najczęściej. Kiedy pracuję z dziećmi atypowymi interesuje mnie zwłaszcza poszukiwanie punktów wspólnych w rozwoju dzieci chorych i zdrowych, sposobu dotarcia do nich. Co się sprawdza, a co nie. Każde dziecko jest inne, ale wiem, że zarówno moja praca fizjoterapeuty jest tak samo istotna, jak praca rodzica z dzieckiem, stąd cały ten plan mówienia o tym, jak rodzic od początku może wspierać dziecko i adaptować mu przestrzeń do zrównoważonego rozwoju.
Czym dla Ciebie jest Say Mommy? Skąd czerpiesz wszystkie pomysły, które pozwoliły stworzyć Kształciałki?
Ja miałam pomysł na pewne rozwiązania, a nie produkty. Na pewno nie myślałam o tym w kontekście marki czy biznesu, nie mam głowy to takich rzeczy, ale trafiłam na świetnych ludzi, którzy uwierzyli w ten projekt i potrafili to tak fantastycznie opakować. Ja byłam i jestem w tym projekcie stale obecna, doradzam i upewniam się, że ubranka realnie pomagają. Ogrom pracy, który był niezbędny do zrobienia, przerósłby mnie, dlatego tym bardziej cieszę się, że moje pomysły ujrzały światło dzienne.
Marka Say Mommy powstała z obserwacji dzieci. Dzięki prowadzonym terapiom czy konsultacjom oraz wychowywaniu swoich maluchów, masz głowę pełną pomysłów. Wspominałaś, że przy takich rozważaniach towarzyszy Ci myśl: „jak dawać możliwość dziecku do zróżnicowanego doświadczania, ale bez przebodźcowania”. Właśnie dlatego za rozwiązaniami Say Mommy kryje się też cicha misja minimalizowania liczby gadżetów, którymi otacza się dziecko od samego początku. Co chciałabyś przekazać rodzicom, jakie dać wskazówki czy opcje?
Przede wszystkim nie bójcie się stwarzać dziecku okazji do przestrzennego doświadczania w różnych pozycjach od narodzin. Warto też torować dziecku drogę do swobodnego rozwoju, nie przyspieszać, ale dbać o urozmaicenia. Otwartość na różne koncepcje i opinie jest ważna, ale nie zapominajcie o własnej intuicji. Zadawajcie sobie pytania czego potrzebujecie w codziennym funkcjonowaniu jako rodzice i czego potrzebuje Wasze dziecko. I mówimy tu o prozaicznych kwestiach. Czy może potrzebujecie mieć wolne ręce w trakcie dnia, by odkurzyć mieszkanie czy pozmywać? Jak wtedy nauczyć się wiązać dziecko w chuście na plecach? Jak przygotować do tego malucha? Czy to właściwy czas? Czy może musicie wyjść na spacer z psem albo do sklepu, i potrzebujecie mieć dziecko blisko, a może chcecie chwile poleżeć i nie wiecie jak zainteresować dziecko w pozycji w której Ty potrzebujesz pobyć? Na swojej drodze napotkacie mnóstwo informacji, warto unikać skrajnych opinii. Sama również konfrontuję swoją wiedzę z wieloma specjalistami i często spotykam się z dość skrajnymi i zróżnicowanymi opiniami, ale wiem, że wszystko zależy od dziecka. Jedna metoda może nie sprawdzić się u jednego dziecka, ale u innego świetnie zadziała. Dlatego zanim zaneguje, sprawdzam.
Po prostu bądź blisko swojego malucha, on potrzebuje przede wszystkim Ciebie!
Justyna Miller – fizjoterapeutka dziecięca, skarbnica wiedzy, doświadczenia i pasji. Filar merytoryczny Say Mommy. Absolwentka Uniwersytetu Medycznego, wydziału Wojskowo-Lekarskiego na kierunku Fizjoterapia. Specjalistka fizjoterapii neonatologicznej, a także Terapii Manualnej w pediatrii. Ukończyła kursy NDT Bobath, masażu głębokiego, neurorozwojowej diagnostyki i rehabilitacji niemowląt i dzieci starszych, pielęgnacji niemowląt wg koncepcji Bobath, dziecięcych zaburzeń rozwojowych, PNF podstawowy.
