Przyjazna pielęgnacja a realia codzienności!
Na co dzień spotykam rodziców maluchów, w sklepie, na spacerze, mijam na korytarzu fundacji, gdzie pracuję, na konsultacjach chustowych czy u znajomych.
Każdy rodzic uczony jest w szkole rodzenia, jak podnosić dziecko, odkładać, przewijać, przekazywać z rąk do rąk, wkładać do fotelika …, a mimo to wciąż obserwując otoczenie, dostrzegam, że to nie wystarcza. Nauka na lalkach w szkole rodzenia czy pierwsze próby z położną to mało, zdecydowanie za mało …
Dlaczego? Ponieważ rodzice nie wiedzą, po co mają to robić (sic!) wszystko traci sens, gdy na pokładzie mamy sytuację alarmową. Nagle wszystkie manewry pielęgnacyjne, które znamy, cała wiedza ulatuje, ręce plączą się, dziecko nie współpracuje, wije się. Rodzic myśli – trzeba reagować szybko!!! Jaki sens mają skomplikowane chwyty, kiedy łatwiej jest wziąć płaczące dziecko na ręce w swój naturalny sposób wyrobiony własnymi przyzwyczajeniami, taki, który dla nas jest wygodny!
Właśnie!!! Wygodny dla nas, ale czy dla tego maleństwa, które przyszło dopiero na świat?
Dotąd miało komfortowe warunki: ciepło, ciasno, ciemno. Wszystko wokół niego było wytłumione przez wody płodowe, a jego ruchy były PŁYNNE!!! I tu się zatrzymajmy! Płynne to znaczy, że taki malec przyzwyczajony jest do powolnych zmian pozycji, dzięki którym jego układ nerwowy dostraja się, ma czas na zebranie bodźców z otoczenia i zorganizowanie swojego ciała.
Dziecko, które przychodzi na świat ma jeszcze niedojrzałe reakcje obronne. Szybkie ruchy są dla noworodka nienaturalne, to sprawia, że gdy jest podnoszony gwałtownie, to jego odczucia są jak na rollercoasterze. Uaktywnia się odruch Moro, który wpływa na reakcje biochemiczne mózgu i znaczny wyrzut kortyzolu, czyli hormonu stresu. Aby pozwolić dziecku na prawidłowe zbieranie bodźców z otoczenia i przetwarzanie ich we własnym tempie, możemy wprowadzić do naszej codzienności takie nawyki, które pozytywnie wpłyną na adaptację noworodka w tym świecie. To właśnie jest ogólnie rozumiana pielęgnacja neurorozwojowa. Obejmuje pozycjonowanie niemowlaka do karmienia, spania, odpoczynku, zabawy; odbicia po jedzeniu, prawidłowe, bezpieczne ułożenie w foteliku samochodowym; zmiany pozycji, podnoszenie odkładanie, noszenie, przekazywanie z rąk do rąk; wszelkie zabiegi pielęgnacyjne, takie jak przewijanie, ubieranie, kąpiel. Wspieranie umiejętności samoregulacji, która jest kluczowa dla rozwoju emocjonalnego dziecka, a także budowanie relacji z rodzicem podczas zabiegów. Warunkiem prawidłowej pielęgnacji jest uwzględnienie aktualnego etapu rozwojowego malucha. To oznacza, że zabiegi powinny być ściśle dopasowane do umiejętności dziecka, tak by nie ograniczać jego potencjału rozwojowego!
Rozwój dziecka zależny jest od tempa dojrzewania układu nerwowego. Komórki nerwowe w mózgu tworzą połączenia najpierw na poziomie niższych partii ośrodkowego układu nerwowego, z czasem dojrzewają wyższe poziomy mózgowia, aż organizm kontroluje swoje ciało na poziomie korowym, wchodzi w stan bardziej świadomy. Reakcje odruchowe wyciszają się, a odruchy integrują. Dziecko odczuwa głód, potrzebę snu i potrafi sygnalizować swoje potrzeby płaczem, mimiką twarzy, okazując niepokój. Z czasem jego umiejętności ruchowe i komunikacji z otoczeniem pozwalają na lepsze funkcjonowanie. Rozwój motoryczny małego dziecka jest bardzo dynamiczny, z tygodnia na tydzień osiąga nowe umiejętności i tutaj nasza rola – wspierać je w doskonaleniu i dać mu przestrzeń. Bądźmy czujni i obserwujmy nasze dzieci. Jeśli maluszek nie kontrolował główki, ale widzimy przy podnoszeniu, że „rwie się do tego”, unosi główkę, czujemy, że zaczyna kontrolować, nie wspierajmy jej w pełni, asekurujmy tylko i pozwólmy na trening dziecku. Zmieniajmy pozycje, by w tych bocznych ustawieniach ćwiczył, nośmy w pozycjach bocznych, wykorzystujmy jego potencjał, aż poczujemy, że wystarczy stabilizować obręcz barkową, a dziecko sobie świetnie radzi.
Pielęgnacja maluszka powinna być dostosowana do jego etapu rozwojowego. Noworodek rodzi się mając pozycję embrionalną, nie ma kontroli głowy, podczas podnoszenia i odkładania rodzic stabilizuje główkę. Inaczej jest w przypadku sześciomiesięcznego dziecka, które ma reakcje nastawcze głowy na ciało, jego motoryka jest bardziej świadoma i podczas podnoszenia wystarczy podtrzymywać je stabilnie za tułów. Stąd pielęgnacja powinna być elastyczna, dopasowana do możliwości dziecka, tak by torować jego rozwój, a nie ograniczać.
Co się stanie, jeśli nie zastosujemy pielęgnacji rozwojowej? Rozwój dziecka jest niejako zaprogramowany przez układ nerwowy. Jeśli byśmy nie robili nic z elementów pielęgnacji, ale nie przeszkadzali dziecku, będzie wzrastało naturalnie zgodnie z rozwojem układu nerwowego. Jego motywacja do poznawania świata będzie głównym motorem do rozwoju. Nasze babcie i prababcie nie miały zielonego pojęcia o pielęgnacji neurorozwojowej, a mimo to przekazywały między sobą różne wskazówki dotyczące opieki nad dzieckiem. Dziś wiemy, że nie wszystkie mają korzystny wpływ, np. ścisłe owijanie całego dziecka może niekorzystnie wpływać na rozwój jego bioder, a unieruchomienie rączek utrudnia samoregulację.
Primum non nocere – przede wszystkim nie szkodzić :)
Nawyki podczas pielęgnacji mogą mieć negatywny wpływ, np. jeśli zbyt długo będziemy podtrzymywać główkę dziecka i rozleniwimy je, to opóźnimy uzyskanie umiejętności kontroli głowy. Od dawna fizjoterapeuci, położne, promotorzy dobrego startu, doradcy noszenia trąbią o tym, że podnoszenie pod paszki dziecka nie wspiera jego rozwoju, a wręcz ma niekorzystny wpływ. A mimo to, gdy dziecko płacze, właśnie w ten sposób rodzice podnoszą je do góry.
Dbajmy, by pielęgnacja była przyjazna dla dziecka, wczuwając się w jego stan :)